W ubiegłym roku postanowiliśmy z Maćkiem wybrać się do Paryża na kilka dni. W związku z tym automatycznie w głowach pojawił nam się pomysł odwiedzenia Disneylandu. Udało nam się zdążyć jeszcze przed wielkimi tłumami w okresie świątecznym oraz trafić na całkiem niezłą pogodę. Było jakieś 15 stopni i przez pół dnia piękne słoneczko.
Z Paryża ze stacji Auber kolejką RER-A w kierunku Marnee-la-Vallee dojeżdżamy bezpośrednio pod wejście do DIsneylandu. Bilety w jedną stronę kosztowały nas dosłownie kilka euro (jeśli dobrze pamiętam 7,60), jest to kilkanaście stacji (niecała godzina). Proponuję kupić bilety od razu w obie strony, tak żeby w drodze powrotnej nie stać w kolejkach do biletomatów czy kas (zwłaszcza jeśli planujecie zostać do końca co polecamy).
Bilety do samego Disneylandu kupiliśmy z wyprzedzeniem przez internet. To bezwzględnie najlepsze rozwiązanie. Mimo tego, że byliśmy niewiele po otwarciu kolejki do kasy były ogromne, a do samego wejścia nie. Nie planujcie od razu obu parków - w ciągu jednego dnia nie jest to wykonalne. My mieliśmy bilet dla dwóch parków, niestety go nie wykorzystaliśmy.
Na nas chyba największe wrażenie zrobiła część tematyczna dotycząca Piratów z Karaibów. Ja osobiście nie jestem zbyt wielką fanką, choć lubię, ale bardzo mi się podobało.
Moje ukochane!
Koniecznie zostańcie do samego końca żeby zobaczyć iluminację zamykającą dzień w Disneylandzie. Jest niesamowita!
Na pewno chcielibyśmy odwiedzić jeszcze raz Disneyland i chcielibyśmy pokazać go naszemu Synkowi, ale musi trochę podrosnąć żeby cokolwiek zapamiętał i miał z tego frajdę, a nie tylko zdjęcia i pamiątki "że był".
Wszystkie zdjęcia pochodzą z własnych zasobów.
Patrycja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz